Od 10 minut stoję przy oknie i wyglądam Alexa. Noż po prostu
zwariować można. Co prawda jeszcze się nie spóźnił, ale mógłby przyjechać tak z
15 minut wcześniej.
Moje rozmyślania przerwał chrzęst żwiru na podjeździe. Alex.
Zadzwoniłam wczoraj do ojca i powiedziałam mu, że nie musi
po mnie przyjeżdżać. Tylko o Aleksie zapomniałam wspomnieć.
Otworzyłam drzwi zanim chłopak zdążył zapukać. Na mój widok
od razu się rozpromienił. W garniturze wyglądał zjawiskowo
-Widzę, że ktoś tu się niecierpliwi.
Alex nachylił się i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
-Spadaj! -natychmiast wyrwałam się z jego ramion-
Pognieciesz mi sukienkę i rozwalisz włosy.
Chłopak przewrócił oczami i westchnął teatralnie.
-Nigdy nie zrozumiem kobiet. Gdybym Cię nie przytulił to byś
się obraziła.
Posłałam mu moje mordercze spojrzenie. O dziwo podziałało.
Sięgnęłam do torebki po komórkę żeby wysłać smsa do Annie i
w tej samej chwili mój telefon irytująco zapiszczał. Wiadomość była od
nieznajomego numeru:
Nie mogę doczekać się
naszego dzisiejszego spotkania.
-Kto to ? – spytał zaciekawiony Alex.
Spojrzałam na niego szybko.
-Annie. Życzy nam powodzenia.
-Oo fajnie. Podziękuj staruszce.
-Oj, naszej Annie to by się nie spodobało. – mrugnęłam do
niego i z uśmiechem na ustach wybiegłam z domu ciągnąc go lekko.
-Liluś pięknie wyglądasz. Powinniśmy częściej chodzić na
takie imprezy dla sztywniaków, żebym mógł Cię taką piękną oglądać.
Nastroszyłam się na te słowa.
-Więc sugerujesz, że zwykle wyglądam beznadziejnie ?
Alex wywrócił oczami. Tak wiem, dobijam go.
-Zawsze wyglądasz pięknie, a dzisiaj wyjątkowo.
Wsiadłam do jego czarnego Merca, ułożyłam się wygodnie na fotelu
i odpłynęłam wsłuchana w przeboski głos Erosa Ramazzottiego.
-Hej mała, jesteśmy na miejscu.
Otworzyłam szybko oczy i wyjrzałam za szybę. Do ogromnej
rezydencji prowadziła wąska piaszczysta droga, którą trzeba było przejść
pieszo. Ojciec mógł, chociaż zainwestować w jakiś dowóz pod drzwi. Myśli, że
chce mi się taki kawał iść?
Alex wyskoczył z samochodu i otworzył mi drzwi. Spojrzałam
na niego zaskoczona.
-Co jest ? –zaśmiał się cicho.- To, że nigdy nie jeździliśmy
na takie wystawne przyjęcia nie znaczy, że nie jestem szarmancki.
Ujęłam jego wyciągniętą dłoń i wysiadłam z auta, po które
już ktoś się pojawił.
Młody chłopak w uniformie zmierzył nas wzrokiem a potem
poprosił Alexa o kluczyki i zaraz odjechał.
Alex wziął mnie pod ramię i zaczęliśmy iść w stronę domu
mojego ojca.
Zrobiło się tak zimno, że natychmiast pożałowałam, że nie
wzięłam mojej starej kurtki. Oczywiście Alex to zauważył.
-Z zakrytymi plecami byłoby Ci dużo cieplej.- uniósł
znacząco brew.
Tak, zapomniałam wspomnieć, że moja sukienka z tyłu ma
wycięcie sięgające do brzegu koronkowych majtek. Te całe szczęście kupiłam
sama, a nie dostałam od ojca.
Alex rozbawiony zdjął
czarną marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona i przyciągnął do siebie.
-Wiem, że to głupie i pewnie zupełnie nie na miejscu, ale
udawajmy przed Twoim ojcem, że jesteśmy parą.
Zaczęłam się śmiać. On żartuje. Prawda?
Poczułam, że chłopak u mojego boku zrobił się cały spięty.
-Już dobrze, nie gniewaj się. Jesteś pierwszy na liście
moich potencjalnych chłopaków.
Muszę jeszcze tylko wymyślić jak będę Cię nazywać.
Chłopak rzucił mi pytające spojrzenie.
-No błagam Alex, przecież pary wymyślają sobie czułe
przezwiska. Jak możesz tego nie wiedzieć.
- To ‘mała’ Ci się nie podoba? Myślałem, że to jest już
ustalone. – spojrzał na mnie spod długiego wachlarza rzęs.
-Jesteś okropny.
Chłopak zaczął się śmiać, ale zaraz skończył widząc moją
minę. Doszliśmy do rezydencji ojca. Szare, marmurowe ściany zmroziły mnie swoim
chłodem i przeraziły pustką.
Przysunęłam się jeszcze bardziej do Alexa , a on uniósł
delikatnie moją brodę zmuszając do spojrzenia mu w oczy.
-Lila wszystko będzie dobrze. Nie będziesz tam sama, na
pewno Cię nie zostawię. Jeśli będziesz chciała wyjść to po prostu to zrobimy i
już.
Wzruszona i lekko przerażona zdołałam wykrztusić zwykłe
‘dziękuję’. Muszę wziąć się w garść. Nie wolno mi okazać słabości.
-Okey, idziemy. – zdeterminowana zapukałam do drzwi.
Otworzyły się niemal natychmiast i zobaczyłam przed sobą Thomasa Morgan, mojego
ojca. Ten spojrzał zdziwiony na Alexa ale nie skomentował tego.
-zapraszam, wejdźcie do środka.
Przedstawienie czas zacząć.
-Tato, chciałam Ci przedstawić mojego chłopaka, Alexandra .
Ojciec uścisnął wyciągniętą dłoń chłopaka przyglądając mu
się podejrzliwie. Po chwili przeniósł wzrok na mnie i ujrzałam za chwyt w jego
oczach .
-Liliano wyglądasz przepięknie. Pozwól, że dam ci jeszcze
jeden prezent.
Z kieszeni marynarki wyjął płaskie pudełko. Otworzył je a ja
umarłam.
-Jest przepiękny !
Patrzyłam na delikatną, diamentową kolię.
W oczach ojca błysnęło zadowolenie, ale ja nie będę grzeczną
dziewczynką. Niech to sobie wybije z głowy. Z zadziornym uśmiechem podałam
naszyjnik Alexowi, który wreszcie zdjął rękę z mojego biodra. Jak tak dalej
pójdzie to będę musiała załatwić sobie zakaz zbliżania się. Wystarczy, że
pokażę te wszystkie siniaki od jego zaciśniętych palców .
Zaśmiałam się i odwróciłam w stronę reszty domu. Z za ogromnych
drzwi słychać było szmer wielu głosów. Ujęłam Alexa pod ramię i ruszyliśmy za
ojcem do Sali ukrytej za drzwiami.
Kiedy tam weszliśmy to aż mnie zatkało. Ogromna sala była pełna
ludzi ubranych w wieczorowe stroje. Nikt z nich nie wyglądał zwyczajnie. Byli
potwornie piękni. Kobiety o ciałach modelek i mężczyźni tak przystojni, że aż
zapierali dech w piersiach. Nawet starzy już ludzie zachowali część dawnego
piękna.
Podeszła do mnie drobna staruszka o kolorze świdrujących
oczu w takim samym odcieniu co moje. Ukłoniła mi się lekko.
-Witaj Liliano. Nie mogłam się już doczekać naszego
spotkania. Tyle mogę cię nauczyć. – było w niej tyle zapału.- Oj, przepraszam
nie przedstawiłam się. Katharine Morgan.
-Jesteś moją babcią?- kobieta z pewnością dostrzegła mój
strach i niepewność, bo przytuliła mnie mocno.
-Mamo, daj jej spokój.Czas już zaczynać.
Ciemność za oknami rozświetliła blada poświata księżyca. Cała
sala patrzyła na mnie wyczekująco. O co im chodzi? Poczułam się jak zwierze
zamknięte w klatce.
Skupiona na twarzach nieznajomych mi ludzi wzdrygnęłam się,
kiedy poczułam dotyk ojca na moim ramieniu. Zaprowadził nas do ogromnego stołu,
przy którym siedziało już większość nieznajomych. Moje miejsce było tuż obok
ojca, u szczytu stołu.
Kiedy tylko moje dłonie opadły na delikatny materiał sukni
przejął je Alex dodając mi otuchy. Z wymuszonym uśmiechem spojrzałam w oczy
ojcu, a ten spoglądał lekko zaniepokojony na moje nagie plecy.
-Liliano jak się czujesz?- zapytał.
-Cudownie. Miałeś mi coś powiedzieć.
-Tak, ale to później. Jedzmy teraz.
Z trudem przełykałam pyszności, które znajdowały się na
stole. Pod spojrzeniami tych wszystkich ludzi nie byłam w stanie nic zrobić. Czułam,
że Alex tak samo skrępowany.
-Kochanie- ciszę przerwała Katharine (nie byłam w stanie
nazywać ją babcią) – musimy wszyscy przyznać Twojemu ojcu, że wyglądasz
przepięknie. Staruszka uśmiechnęła się
promiennie.
-Głupia dziewczyna pomyśli, że jest lepsza od nas. !
Odwróciłam się natychmiast w poszukiwaniu osoby, która wypowiedziała
te słowa, ale nikogo nie zobaczyłam. To nie mógł być nikt przy stole, bo
starsza kobieta budziła szacunek. Ja bym się nie odezwała.
-Cieszę się, że się spotykamy.- tym razem głos, który
zabrzmiał mi w uszach był inny. I jestem pewna, że już go gdzieś słyszałam.
-Kim jesteś?- powiedziałam w myślach.
-Niedługo się przekonasz. – głos mi odpowiedział. Co tu się dzieje
?
Nagle z pojedynczych
głosów zrobiła się ich cała masa. Rozrywały mi głowę na kawałki. Niechciany
krzyk wydarł mi się z ust. Siedzący u mego boku Alex gwałtownie wstał.
-Dość tego! –pomógł mi wstać, bo sama nie byłam w stanie .
-Drogi chłopcze, usiądź. – zamroczona rozpoznałam głos ojca –
Ona sama musi dokonać wyboru.
Głosy uderzyły mnie kolejną falą.
I więcej już nic nie
pamiętam…
__________________________________________________________
Wybaczcie, ten post powinien znaleźć się tu już dawno temu. Liczę, że wam się spodobają te moje wypociny xD
Tak jak pisze w INF. blog jest zawieszony do 22 MAJA.
Trzymajcie za mnie kciuki, niedługo matury.
Isabella.